niedziela, 28 grudnia 2008

Z Nowym Rokiem nowym krokiem:)

Nie wiem jak Wy, ale ja co rok mam postanowienia. Czas zmian, nowych przedsięwzięć, planów... Różnie bywało z realizacją, ale ostatnio nawet to co sobie postanowię udaje się. W tym roku z tej okazji powstał taki oto notes z postanowieniami na cały przyszły rok:) Będzie wisiał mi przed oczami. Każda strona poświęcona będzie osobnemu postanowieniu.



Na pierwszym miejscu jest bryczka (czytaj: samochód). Nie bez powodu przecież robiłam prawko. Obok jest miejsce na zdjęcie. Zdjęcie pojawi się jednak dopiero wtedy gdy uda się dany pomysł spełnić. Będą tu wszystkie rzeczy, które chcę osiągnąć w 2009 roku. Możliwość wklejenia zdjęcia ma być dodatkową motywacją:) Wszak pusto tak bez zdjęć:) Jest też miejsce na opis - jak, kiedy, czy było trudno, dlaczego nie udało się??!:) tej ostatniej opcji nie przewiduję... optymistka...



Do końca roku zostało jeszcze trochę czasu aby pomyśleć co ja jeszcze bym chciała osiągnąć lub wycisnąć z siebie. Zostało mi jeszcze pustych kartek:)

Życzcie mi powodzenia!!!!


sobota, 27 grudnia 2008

W końcu jest:)

Czaiłam się, czaiłam już kilka miesięcy. Aż w końcu zamówiłam, zapłaciłam i przyszła!!! Moja piękna nowa gilotyna. 



Od razu wyciągnęłam wszystkie papiery jakie miałam. Zdobyłam się nawet na pocięcie moich pięknych papierów 30x30. Ileż mnie to nerwów kosztowało:) oj.... ale w końcu ile mogą leżeć... Bałam się je ruszać i ciachać ręcznie bo nigdy nic prosto jeszcze nie ucięłam.. ale teraz:)



Gilotyna jak na razie sprawuje się znakomicie. Tnie nawet tekturę modelarską!!! (juuupi!!!)

Od razu mam milion pomysłów co by tu zrobić, co by pociąć... chce się pracować... w końcu można zrobić coś w miarę prostego i nie ślęczeć z ołówkiem i linijką godzinami aby ostetcznie przekonać się, że i tak nic nie jest prosto obcięte...


sobota, 20 grudnia 2008

ten smak...

Oprócz herbaty uwielbiam... Martini:) Ostatnio kupiłam butelkę podczas zakupów w jednym z supermarketów. Wieczorem usiadłam z moja mamą i wypiłyśmy sobie po lampce - ech... co za smak... uwielbiam takie chwile...



Robi się świątecznie...

Choinka kupiona, prezenty prawie wszystkie są, trzeba je tylko teraz popakować:) Brakuje mi tylko sniegu za oknem. Dopóki nie miałam dziecka było mi to obojętne. Teraz śnieg by sie przydał - święta zyskują klimat, a dziecko ma frajdę... Gdzie te zimy, które były kiedyś...

Dla uspokojenia wewnętrznej weny wykroiłam na szybko z materiału formę choinki, zszyłam i oto jest! Zawiśnie na klamce okiennej lub na klamce od drzwi:)



środa, 17 grudnia 2008

Dzięki zdolnym dziewczynom powstaje kolejny wortal powięcony scrapbookingowi - tym bardziej fajna sprawa, że nasz, polski!!!!!

Image Hosted by ImageShack.us

Będzie można sie tam podszkolić, podpatrzeć jak to robią fachowcy, kupić niezbędne produkty i samemu zabrać się za tworzenie! Już się nie mogę doczekać!!!

Aukcja na Neli

Dotarly!!! Zapraszam do licytacji !!!

Aniol nr 1
Aniol nr 2
Aniol nr 3

sobota, 6 grudnia 2008

Mikołajki

Niebieski leżał i czekał na towarzystwo. Doczekał się w końcu:) Ostetecznie we trójkę pofrunęły do trzech miłych pań:)








Cała prawda...

I znowu zabawa - tym razem bardziej pracochłonna, bo obiektywne spojrzenie na siebie samego jest nie lada sztuką:) No, ale warto chociaż spróbować.

::::Brak weny::::
To co inni zwą lenistwem u mnie jest brakiem weny. Jak jest wena - nic nie sprawia mi najmniejszego problemu, jak jej nie ma to "przewróciło się, niech leży..." jak śpiewa wokalista "Elektrycznych gitar". Najlepsze jednak (a może najgorsze), że wena potrzebna mi jest do wszystkiego nawet do sprzątania... jak jej nie ma to można sobie wyobrazić:)

:::Słomiany zapał:::
O tak, to druga cecha, która bardzo trafnie mnie określa. Zaczyna się wielkim zapałem i często bardzo szybko kończy. Zaczęte sprawy leżą i czekają. Później się o nie potykam i kicham od nadmiatu kurzu, który wzosi się w powietrzu.
Aby uniknąć w swoim postępowaniu efektu "palenia słomy" stosuję pewne wybiegi. Najlepszym z nich jest motywacja pieniężna. Jeśli robienie czegoś kosztuje to słoma zaczyna zamieniać się w polano, które pali się równym płomieniem dopóki sprawa nie zostanie zakończona sukcesem.

:::Łakomstwo:::
Walczę z tym i walczę - jakoś bezskutecznie:) Łakome oczy wywołują we mnie szczególnie słodycze... Nie byłabym sobą oczywiście gdybym z tym nie starała się walczyć. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że pomaga chrom organiczny. Oczywiście nie powoduje on wyleczenia się z jedzenia słodyczy, ale po parotygodniowym zarzywaniu go czekolada w naszej szafie staje sie bezpieczna i może spać spokojnie bez obawy nocnego napadu:)

:::Bałaganiarstwo:::
U mnie bałagan robi się sam. Ciuchy same z szaf mi wychodzą, kładą się na fotelu, łóżku, krzesłach. Nieprzeczytane książki i czasopisma walają się po pokoju i innych miejscach mieszkania. W dodatku kurz najwidoczniej bardzo mnie lubi, bo siada na wszytkim i nie odstępuje mojego pokoju na krok.

:::Zbieractwo śmieci:::
Nie znoszę śmieciarstwa. Denerwują mnie porzucone na trawnikach papierki, butelki, pety... Brak śmietnika w pobliżu nie obliguje nas do wyrzucenia śmieci gdziekolwiek. Dlatego sama wszystkie papierki, chusteczki, notatki, wydruki z bankomatu, metki, ulotki i takie tam podobne rzeczy ładuję zawsze do torby albo kieszeni płaszcza czy kurtki. Wyrzucam to zawsze hurtowo po jakimś czasie gdy nowe cuda już się nie mieszczą albo w torbie nie mogę znaleźć nic innego jak tylko to.:)

:::Kompleks niewiedzy:::
Im dłużej żyję tym bardziej mam poczucie że "wiem, że nic nie wiem". Jest to strasznie dołujące - szczególnie, że czasu aby swoją wiedzę pogłębiać jest tak mało i ciągle go brakuje...

:::Bezinteresowność:::
Lubię być bezinteresowna. To taka mało popularna cecha w dzisiejszych czasach. Oczywiście nie zawsze tak jest, ale potrafię taka być. Lubię obdarowywać ludzi prezentami, a jeszcze większą frajdę sprawia mi patrzenie na radość innych. Miło jest zobaczyć uśmiech na twarzy kogoś innego.

I tym optymistycznym akcentem zakończę te zwierzenia, a do dalszej zabawy zaproszę: gulkę, zieloną, prowincjonalną nauczycielkę. Przyjmiecie zaproszenie?