To już ostatnie godziny mojej nauki z Mistrzem. Mimo wszystko zleciało szybko i te 30 godzin to tak naprawdę niewiele aby posiąść umiejętności, które pozwolą przyszłemu kierowcy w pełni poczuć się pewnie na drodze.
Udało mi się posiąść podstawową wiedzę jak zachować się na drodze, ale tak naprawdę dopiero życie i codzienna jazda nauczą tego co najważniejsze - spostrzegawczości, obycia na drodze, wyrozumiałości, szybkości w reagowaniu na zagrożenia... Człowiek, który kończy te 30 godzin jest jak dziecko, któremu przekazano podstawowe wskazówki jak bawić się samochodem zdalnie sterowanym - dopiero czas i cierpliwość nauczą go jak nią sterować aby jechała tak jak sobie tego życzy;)
Mistrz mimo początkowych uwag i krzyków chyba jest ze mnie w miarę zadowolony, bo dostałam wypełnioną kartę jazdy przed ukończeniem wszystkich jazd. A wszystko po to abym mogła pójść do ośrodka, zdać egzamin wewnętrzny z testów i zapisać się szybciej na egzamin, na który trzeba czekać niestety około 40 dni. To dużo - szczególnie dla kogoś kto nie ma możliwości poćwiczenia jazdy w czasie od ukończenia kursu do egzaminu.
30 września idę zdać testy wewnętrzne. Zobaczymy jak mi to pójdzie...
Oceniając mojego instruktora po tych 30 godzinach mogę stwierdzić, że jest człowiekiem w 100% nadającym się na nauczyciela jazdy. Wszystko jest precyzyjnie wytłumaczone, na każde pytanie jest pełna i wyczerpująca odpowiedź i to nic, że powtarza daną rzecz setny lub dwusetny raz.... nie wiem czy mi by się chciało, szczególnie, że na początku nauki kursant nie jest zbytnio kumaty i dużo potrzeba cierpliwości. Mistrz nie raz krzyknął czy wyraził swoje zdanie na temat moich umiejętności, ale to działało, bo powtarzane non stop przynosiło skutki.
Jednego czego jeszcze się nie nauczyłam to panowania nad sprzęgłem. Pod górkę i czasami na prostej drodze samochód potrafi mi zgasnąć;) No ale cóż... ćwiczenie czyni mistrza... teraz czas na rozwiązywanie testów, bo w większości mądre to one nie są i trzeba ich nieco nauczyć się na pamięć... no ale cóż.... poprosiłam kilka osób aby spróbowało rozwiązać testym które ja będę miała na egzaminie - żadne z moich znajomych, wieloletnich kierowców nie zaliczyło tych testów;) Teoria teorią - życie jest całkiem inne.....
Życzcie mi powodzenia!
Udało mi się posiąść podstawową wiedzę jak zachować się na drodze, ale tak naprawdę dopiero życie i codzienna jazda nauczą tego co najważniejsze - spostrzegawczości, obycia na drodze, wyrozumiałości, szybkości w reagowaniu na zagrożenia... Człowiek, który kończy te 30 godzin jest jak dziecko, któremu przekazano podstawowe wskazówki jak bawić się samochodem zdalnie sterowanym - dopiero czas i cierpliwość nauczą go jak nią sterować aby jechała tak jak sobie tego życzy;)
Mistrz mimo początkowych uwag i krzyków chyba jest ze mnie w miarę zadowolony, bo dostałam wypełnioną kartę jazdy przed ukończeniem wszystkich jazd. A wszystko po to abym mogła pójść do ośrodka, zdać egzamin wewnętrzny z testów i zapisać się szybciej na egzamin, na który trzeba czekać niestety około 40 dni. To dużo - szczególnie dla kogoś kto nie ma możliwości poćwiczenia jazdy w czasie od ukończenia kursu do egzaminu.
30 września idę zdać testy wewnętrzne. Zobaczymy jak mi to pójdzie...
Oceniając mojego instruktora po tych 30 godzinach mogę stwierdzić, że jest człowiekiem w 100% nadającym się na nauczyciela jazdy. Wszystko jest precyzyjnie wytłumaczone, na każde pytanie jest pełna i wyczerpująca odpowiedź i to nic, że powtarza daną rzecz setny lub dwusetny raz.... nie wiem czy mi by się chciało, szczególnie, że na początku nauki kursant nie jest zbytnio kumaty i dużo potrzeba cierpliwości. Mistrz nie raz krzyknął czy wyraził swoje zdanie na temat moich umiejętności, ale to działało, bo powtarzane non stop przynosiło skutki.
Jednego czego jeszcze się nie nauczyłam to panowania nad sprzęgłem. Pod górkę i czasami na prostej drodze samochód potrafi mi zgasnąć;) No ale cóż... ćwiczenie czyni mistrza... teraz czas na rozwiązywanie testów, bo w większości mądre to one nie są i trzeba ich nieco nauczyć się na pamięć... no ale cóż.... poprosiłam kilka osób aby spróbowało rozwiązać testym które ja będę miała na egzaminie - żadne z moich znajomych, wieloletnich kierowców nie zaliczyło tych testów;) Teoria teorią - życie jest całkiem inne.....
Życzcie mi powodzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz