sobota, 27 grudnia 2008

W końcu jest:)

Czaiłam się, czaiłam już kilka miesięcy. Aż w końcu zamówiłam, zapłaciłam i przyszła!!! Moja piękna nowa gilotyna. 



Od razu wyciągnęłam wszystkie papiery jakie miałam. Zdobyłam się nawet na pocięcie moich pięknych papierów 30x30. Ileż mnie to nerwów kosztowało:) oj.... ale w końcu ile mogą leżeć... Bałam się je ruszać i ciachać ręcznie bo nigdy nic prosto jeszcze nie ucięłam.. ale teraz:)



Gilotyna jak na razie sprawuje się znakomicie. Tnie nawet tekturę modelarską!!! (juuupi!!!)

Od razu mam milion pomysłów co by tu zrobić, co by pociąć... chce się pracować... w końcu można zrobić coś w miarę prostego i nie ślęczeć z ołówkiem i linijką godzinami aby ostetcznie przekonać się, że i tak nic nie jest prosto obcięte...


4 komentarze:

Drycha pisze...

ahahah skąd ja to znam ;D
mikołaj też mnie obdarował gilotyną ;)
:D
już sobie pociachałam karteluchy i mam notesiwo, i robię teraz drugie... i w sumie chętniej bym cięła i bindowała bo na resztę weny na razie niestety nie mam... -.-

czarna inez vel agii pisze...

Ja już pocięłam całą moją tekturę modelarską:) Normalnie jak wpadłam w trans to iskry szły... Biedna gilotyna...

Magda Bolinska pisze...

gilotyny zazdroszcze, ale tak zyczliwie, zeby nie bylo zem wredna ;)
tez planuje kupic, bo jak sama utne cos prosto to swieto, naprawde :(

zeby gilotynka spisywala sie dobrze i sluzyla dlugo :*

Zielonooka pisze...

hihi^^ no ostatnio toś zaszalała z tą gilotyną;p bo nieco przesadziłąs z obcinaniem tak Ci się to spodobało widać ;))

;*. do zobaczenia jutro.